Dzisiaj przychodzę do was z recenzją maskary od maybelline the rocket. Do momentu dostania maskary używałam także ich produktu a mianowicie The One & One satin black i jestem zakochana w tej maskarze, chodź The rocket zachwyciło mnie już przy pierwszym użyciu, bardzo ładnie rozdziela i pogrubia rzęsy przy pierwszej warstwie. Najbardziej podoba mi się w niej to, że w ciągu całego dnia nic się nie osypuje ani nie rozmazuję.
Szczoteczka w tym tuszu jest dość duża chodź mi to nie przeszkadza, lubię masakry z dużymi szczotkami, lecz innym może to nie przypaść do gustu. W porównaniu do The One & One szczoteczka jest większa, ale nie grubsza, ma po prostu inny kształt, który lepiej pasuję do mojego ona i nie muszę się tak bardzo gimnastykować przy pomalowaniu rzęs w kącikach.
Jak dla mnie trochę uciążliwe jest jej zmywanie z oczy, narazie zmywałam ją płynem dwufazowym z bielendy z bawełną i trochę muszę się namęczyć, żeby ją zmyć. Jak skończy mi się ta bielenda to powrócę do ziaji dwufazowej i powinno być idealnie bo nawet z mocno wodoodpornymi sobie radzi.
Jak dla mnie maskara jest rewelacyjna i teraz obie (The One & One i The Rocket) będą moimi ulubionymi maskarami i będę do nich wracać;)
A wy mieliście już okazję wypróbować The Rocket?? I jak przypadła wam do gustu??
Do następnego;)
Papa:)
Alicja
Piękne rzęsy :) jeszcze nie miałam okazji tej maskary wypróbować. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji, ale myślę, że przypadłaby mi do gustu jak każda mascara Maybelline. Ale rzęsy masz przepiękne i długie! Zazdroszczę :))
OdpowiedzUsuńdziękuję;)
Usuń